Polowanie ptaków dziennych cz. 1

Wszystko w ogrodzie kwitnie, zieleni się, raduje i uśmiecha do słońca. Z pomiędzy gałęzi drzew dolatuje do uszu naszych świegot ptaszków, widzimy je przelatujące to tu, to tam, ale zwykle ani nam to przez myśl nie przejdzie, że ptaszęta te pełnią tu bardzo użyteczną służbę i niemałą oddają nam przysługę, oczyszczając liście roślin z robactwa. A jednak tak jest. W jednym miejscu mały, pięknie ubarwiony, ozdobiony złotymi plamkami złotnik poluje nadzwyczaj skrzętnie. Z gałązki na gałązkę przelatuje zręcznie, wołając wesoło: citt-citt! Tam znowu dołem buszuje po krzakach sikora uboga, opatruje listek za listkiem i nie spoczywa ani chwili, a że w miłym tym towarzystwie nie brakuje i wróbla, to rozumie się samo przez się. Nicpoń ten czasem wprawdzie chyłkiem wypadnie z ogrodu na pobliski złoty łan pszenicy, aby dla odmiany dzióbnąć jedno, drugie ziarnko, ale po chwili szybko powraca na stanowisko i zajada robaczki niezmordowanie, czyści listki i listeczki z owadów jak najlepszy ogrodnik. A apetyt ma doskonały i przeładowania żołądka nie obawia się zupełnie.