Walka o byt cz. 1
W świecie zwierzęcym panuje ustawiczna walka. Silniejsi napadają na słabszych i zabijają ich bez namysłu i bez litości, aby zaspokoić głód, uratować życie własne.
Ot tam w pięknym ogrodzie bardzo posmutniała róża. I nic dziwnego. Listeczki jej obsiadły wszycei zaspakajając głód niszczą naokoło wszystko, co im pod pyszczek podpadnie. Ale niedługie ich panowanie. Po pieńku wspinają się już małe biedronki, napadają na wszyce i po chwili zaspokoiwszy wszycami głód, usadawiają się wygodnie, aby co dopiero zjedzony pokarm w spokoju przetrawić. Nie tak to łatwo jednak w świecie zwierzęcym o spokój. Sikorka spada z powietrza, zobaczyła już małych żarłoków, uznała ich za godnych swego podniebienia i z niebywałym pospiechem i zręcznością zabiera się do spożywania tych przysmaków, tak jak gdyby przysmaki te umyślnie dla niej tutaj zastawiono. Ale i ją już dojrzało oko srokosza. Rozbójnik ten liczną ma rodzinę do wyżywienia, zobaczywszy też z pobliskiego drzewa, jak pliszka gospodaruje po krzaku róży, nie namyśla się długo, spada jak błyskawica i po chwili uchodzi ze zdobyczą, aby między gałęziami wyprawić sobie ucztę, Zaledwo jednak usiadł, wysuwa się z pośród gęstych liści krogulec.